Nadal szyje mój quilit,udalo mi sie uszyc dwa kolejne bloki.
Troszke fotek i rysunki.
miércoles, 29 de enero de 2014
lunes, 27 de enero de 2014
Subonnet in love
Zblizaja sie Walentynki.Nie jestem jakas wielka zwolenniczka tego swieta ,ale uwielbiam Subonnet Sue.
Jestem w trakcie szycia malego quilit ,bo skladajacego sie tylko z czterech bloków .
Ale takie aplikacje moga znalezc zastosowanie w wielu projektach.
Dzisiej chcialam Wam pokazac pierwszy z nich.
Wrzucam tez rysunek ,moze ktos chcialby wykorzystac do uszycia aplikacji na podusie ,czy innego cuda.Swietnie tez wygladaja na koszulkach ,torbach itp.
Bede szczesliwa jesli przeslecie mi Wasza fotke z aplikacja.-)
Milego tygodnia.-)
Jestem w trakcie szycia malego quilit ,bo skladajacego sie tylko z czterech bloków .
Ale takie aplikacje moga znalezc zastosowanie w wielu projektach.
Dzisiej chcialam Wam pokazac pierwszy z nich.
Wrzucam tez rysunek ,moze ktos chcialby wykorzystac do uszycia aplikacji na podusie ,czy innego cuda.Swietnie tez wygladaja na koszulkach ,torbach itp.
Bede szczesliwa jesli przeslecie mi Wasza fotke z aplikacja.-)
Milego tygodnia.-)
viernes, 24 de enero de 2014
Moja psiapsiólka
Z Berninka znamy sie jakies 8 lat ,polubilysmy sie od pierwszego dnia,kiedy zawitala w moim domu.
O matko to juz tyle czasu jestesmy razem:-)
Jest niezawodna kiedy jej potrzebuje,
nie marudzi...
nie sprzecza sie...
czasem cos tam sobie powarczy czy nitke poplacze
ale
nie zamienie jej za zadne skarby na inna:-)
W koncu doczekala sie porzadnego pokrowca który uchroni ja przed kurzem .
Slonecznego wekendu:-)
Pokrowiec bardzo przypadl do gustu mojemu maluchowi.A szczególnie drewniane guziczki;-)
W moim domu zawitaly hiacynty.Uwielbiam!!!
O matko to juz tyle czasu jestesmy razem:-)
Jest niezawodna kiedy jej potrzebuje,
nie marudzi...
nie sprzecza sie...
czasem cos tam sobie powarczy czy nitke poplacze
ale
nie zamienie jej za zadne skarby na inna:-)
W koncu doczekala sie porzadnego pokrowca który uchroni ja przed kurzem .
Slonecznego wekendu:-)
Pokrowiec bardzo przypadl do gustu mojemu maluchowi.A szczególnie drewniane guziczki;-)
W moim domu zawitaly hiacynty.Uwielbiam!!!
domingo, 19 de enero de 2014
Pobyt w Paryzu
To piekny czas:-)
Gdyby jeszcze nie to ze nasz najmlodszy synek po trzech dniach pobytu nam sie rozchorowal ,byloby wszystko dobrze.
Z piatku na sobote cala noc spedzilismy na pogotowiu,no a potem tydzien w domku(u mojej tesciowej).Bo tam tez spedzilismy caly pobyt w Paryzu.
Goraczka ,ostry kaszel i "rzezienie w pluckach".Na cale szczescie nie skonczylo sie szpitalem.
Przerabialismy juz podobna historie rok temu ,podczas pobyt w Polsce .Polecialam z dziecmi na Boze Narodzenie do rodziców i spedzilam 10 dni z maluchem w szpitalu z ostrym zapaleniem pluc.
Takze latanie zima z naszym Noé musimy wykluczyc dopóki nie bedzie starszy.
Na zwiedzanie niestety nie mialam zbyt duzo czasu ,poniewaz kiedy maluchy choruja najbardziej potrzebuja wlasnie mamy.Wiekszosc czasu spedzalam w domu z moim synkiem a tata jako ,ze jest rodowitym "Paryzaninem ",uprzyjemnial czas naszej pozostalej dwójce.
Udalo mi sie pstryknac kilka fotek ,zanim nasz maluch sie rozchorowal.
Chociaz ich jakosc nie jest najlepsza:-(
Ale mimo tego zawsze zostaja przyjemne wspomnienia.
Cóz mozna powiedziec.....Paryz jest piekny i zawsze kiedy tam wracasz odkrywasz cos nowego i rozkochujesz sie w nim jeszcze bardziej.
Dziekuje Wam za slowa otuchy i mile komentarzew poprzednim poscie.
Gdyby jeszcze nie to ze nasz najmlodszy synek po trzech dniach pobytu nam sie rozchorowal ,byloby wszystko dobrze.
Z piatku na sobote cala noc spedzilismy na pogotowiu,no a potem tydzien w domku(u mojej tesciowej).Bo tam tez spedzilismy caly pobyt w Paryzu.
Goraczka ,ostry kaszel i "rzezienie w pluckach".Na cale szczescie nie skonczylo sie szpitalem.
Przerabialismy juz podobna historie rok temu ,podczas pobyt w Polsce .Polecialam z dziecmi na Boze Narodzenie do rodziców i spedzilam 10 dni z maluchem w szpitalu z ostrym zapaleniem pluc.
Takze latanie zima z naszym Noé musimy wykluczyc dopóki nie bedzie starszy.
Na zwiedzanie niestety nie mialam zbyt duzo czasu ,poniewaz kiedy maluchy choruja najbardziej potrzebuja wlasnie mamy.Wiekszosc czasu spedzalam w domu z moim synkiem a tata jako ,ze jest rodowitym "Paryzaninem ",uprzyjemnial czas naszej pozostalej dwójce.
Udalo mi sie pstryknac kilka fotek ,zanim nasz maluch sie rozchorowal.
Chociaz ich jakosc nie jest najlepsza:-(
Ale mimo tego zawsze zostaja przyjemne wspomnienia.
Cóz mozna powiedziec.....Paryz jest piekny i zawsze kiedy tam wracasz odkrywasz cos nowego i rozkochujesz sie w nim jeszcze bardziej.
Dziekuje Wam za slowa otuchy i mile komentarzew poprzednim poscie.
jueves, 16 de enero de 2014
.....
Witajcie w Nowym Roku.
Jakos nie moglam sie zabrac do napisania tego posta,ba, nawet zastanawialam sie czy nie zaprzestac juz publikowac i opuscic to miejsce.
Ale spróbuje jeszcze raz.
Moze cos powinam zmienic.Nie wiem ,zobaczymy.
Dzis nie bedzie Paryzu.
Dzis troszke hurtowo o szyciu(rzeczy które uszylam przez ostatnie kilka dni).
Zapraszam:-)
Jakos nie moglam sie zabrac do napisania tego posta,ba, nawet zastanawialam sie czy nie zaprzestac juz publikowac i opuscic to miejsce.
Ale spróbuje jeszcze raz.
Moze cos powinam zmienic.Nie wiem ,zobaczymy.
Dzis nie bedzie Paryzu.
Dzis troszke hurtowo o szyciu(rzeczy które uszylam przez ostatnie kilka dni).
Zapraszam:-)
Suscribirse a:
Entradas (Atom)