To piekny czas:-)
Gdyby jeszcze nie to ze nasz najmlodszy synek po trzech dniach pobytu nam sie rozchorowal ,byloby wszystko dobrze.
Z piatku na sobote cala noc spedzilismy na pogotowiu,no a potem tydzien w domku(u mojej tesciowej).Bo tam tez spedzilismy caly pobyt w Paryzu.
Goraczka ,ostry kaszel i "rzezienie w pluckach".Na cale szczescie nie skonczylo sie szpitalem.
Przerabialismy juz podobna historie rok temu ,podczas pobyt w Polsce .Polecialam z dziecmi na Boze Narodzenie do rodziców i spedzilam 10 dni z maluchem w szpitalu z ostrym zapaleniem pluc.
Takze latanie zima z naszym Noé musimy wykluczyc dopóki nie bedzie starszy.
Na zwiedzanie niestety nie mialam zbyt duzo czasu ,poniewaz kiedy maluchy choruja najbardziej potrzebuja wlasnie mamy.Wiekszosc czasu spedzalam w domu z moim synkiem a tata jako ,ze jest rodowitym "Paryzaninem ",uprzyjemnial czas naszej pozostalej dwójce.
Udalo mi sie pstryknac kilka fotek ,zanim nasz maluch sie rozchorowal.
Chociaz ich jakosc nie jest najlepsza:-(
Ale mimo tego zawsze zostaja przyjemne wspomnienia.
Cóz mozna powiedziec.....Paryz jest piekny i zawsze kiedy tam wracasz odkrywasz cos nowego i rozkochujesz sie w nim jeszcze bardziej.
Dziekuje Wam za slowa otuchy i mile komentarzew poprzednim poscie.
cudne zdjęcia i śliczni chłopcy:-)al mam nadzieję ,że akumulatory naładowane na nowe pomysły:-)
ResponderEliminarO tak,akumulatory naladowane jak najbardziej ,tylko zeby doba jeszcze byla troszke dluzsza:-)
EliminarPozdrawiam cieplutko
Fantastyczna wyprawa. Szkoda, że choroba się do Was przyplątała.
ResponderEliminarDużo zdrówka dla Was.
Iza
Dziekujemy:-)Mam nadzieje ,ze juz sie nic nie przyplacze.
EliminarPrzepiękne zdjęcia...troszkę zazdroszczę tej wspaniałej wyprawy-może kiedyś sama tam dojadę :)
ResponderEliminarW Paryżu jeszcze mnie nie było :) tym chętniej obejrzałam zdjęcia, mam nadzieję, że następny wyjazd będzie radosny dla całej piątki :)
ResponderEliminar